wtorek, 29 marca 2011

Jak zostaje się tancerzem?

Autorem artykułu jest Piotr Merkury



Czy zastanawiałeś się kiedyś co tak na prawdę znaczy klasa S w tańcu towarzyskim? Jak wyglądają początki każdego tancerza, który jedzie na swój pierwszy kurs tańca?
Jak to z początkami była, wiadomo... początki nie są łatwe, ale za to jakże emocjonujące! Wchodzimy w świat tańca, poznajemy zasady i reguły, jakimi rządzi się ten świat. Na początki uczymy się dziesięciu tańców, najpierw kroki podstawowe, następnie przechodzimy do prostych figur, by później nauczyć się łączyć figury ze sobą w jedną spójną całość. W pewnym momencie poczujemy się na tyle pewnie, by podjąć męską, tu też kobiecą decyzję: idziemy na nasz pierwszy turniej tańca! Jest to czas kiedy, wchodzimy w świat sportowego tańca towarzyskiego. Na samym początku, podczas naszego pierwszego turnieju tańca otrzymujemy klasę taneczną E, w tym momencie zaczyna się nasza przygoda... Ok, więc mamy klasę E i co dalej? Każdy chce się przecież rozwijać i do czegoś dążyć, czyż nie? Więc naszym pierwszym celem staje się zaatakowanie klasy D... ale jak to zrobić? Przygotowałem krótkie streszczenie i opis każdej z klas oraz wymagania jakie należy spełnić, by przejść klasę wyżej.

Klasa E: jest to początkowa klasa, otrzymuje ją każdy przy starcie na pierwszym turnieju tańca towarzyskiego. Na tym etapie niedozwolone są ozdobne stroje, nie można tańczyć też żadnych wariacji na parkiecie. Przy tej klasie nie ma jeszcze podziału na style, tańczymy razem tańce zaliczane do grupy standardowych (walc, walc angielski, tango, quickstep) i laytnoamerykańskich (rumba, cha cha, jive, samba).

Klasa D: wyższa od E klasa D świadczy już o jako takich umiejętnościach tancerza, ponieważ, aby ją zdobyć należy zebrać 150 punktów oraz minimum trzy razy stanąć na podium. Zasady dotyczące strojów i repertuaru są identyczne jak w klasie E.

Klasa C: zaczyna się robić poważnie, osiągnięcie tej klasy jest pewnego rodzaju rewolucją w naszej przygodzie z tańcem towarzyskim. Tańce standardowe i latynoamerykańskie są punktowane oddzielnie. Od tego momentu pary tańczą wszystkie dziesięć tańców turniejowych. Jednak nadal obowiązują wyłącznie figury podstawowe, bez żadnych wariacji. Aby uzyskać klasę C należy zdobyć 200 punktów i minimum pięć razy stanąć na podium.

Klasa B: po wielu bajach jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi, w tej klasie spotykamy się z zawodowcami, ta klasa to wyższe loty, by ją osiągnąć trzeba zdobyć 200 punktów i stanąć przynajmniej sześć razy na podium. Dochodzą coraz bardziej skomplikowane figury i akcje ciała, dozwolone jest również tańczenie wariacji. Tak jak wcześniej osobno punktowane są tance standardowe i latynoamerykańskie.

Klasa A: to już praktycznie szczyt tego co możemy osiągnąć. Aby osiągnąć klasę A należy stanąć 8 razy na podium. Można by powiedzieć, że ta klasa to kolejny poziom wtajemniczenia, tutaj tańczy się już bardzo zaawansowane wariacje, a pary muszą tak samo stać na wysokim poziomie technicznym jak i artystycznym.

Klasa S: Klasa marzenie, cel dla każdego zawodowego tancerza. Najwyższa klasa w sportowym tańcu towarzyskim. Tylko nielicznym udaje się dojść tak daleko. By otrzymać klasę S należy stanąć 10 razy na podium. Należy oczywiście pamiętać, że to tylko klasa taneczna, umiejętności tancerza wcale nie kończą się na niej.

To, by było na tyle jeśli chodzi o skróconą charakterystykę klas w tańcu towarzyskim. Pozostaje mi życzyć sukcesów i... do boju tancerze!



---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Robert Rodriguez – Desperado Filmów Akcji

Autorem artykułu jest Język Francuski Online



Przeczytaj jak Robert Rodrigues mając 7000 dolarów, kamerę i pistolety na wodę, podbił Hollywood. Biografia reżysera takich filmów jak "Desperado", "Sin City", "Grindhous", "Od zmierzchu do świtu", "Mali Agenci".

Robert Rodiuguez mając jedynie 7000 tysięcy dolarów i kamerę wideo podbił Hollywood. Twórca niezapomnianych filmów jak Desperado, Sin City, Planet Terror.

Człowiek orkiestra filmów – jest reżyserem, scenarzystą, producentem, edytorem filmów, do tego jeszcze kompozytorem.

Robert RodriguezUrodził się 20 czerwca 1968 roku w San Antonio w stanie Teksas. Od dzieciństwa wychowany na dobrym kinie, jego matka nie była zwolenniczką filmów z lat 70, dlatego zabierała swoje dzieci na projekcje starych klasycznych filmów jak dzieła Sergio Leone czy ciche filmy Chaplina i Bustera Katona. Pobudzało to wyobraźnie młodego Rodriqueza.

Od dzieciństwa był artystycznie kreatywny – rzadko można było go zobaczyć bez ołówka w ręku. Jednak przełom nastąpił gdy znalazł starą kamerę Super-8. Tak jak większość dzieci bawi się udając piratów czy kowbojów tak Robert Rodriquez bawił się w reżysera. Na szczęście mają 9 rodzeństwa nie brakowało mu statystów i aktorów.
Następny przełom to kamera Video – staje się znany w okolicy jako „ten dzieciak od filmów”.

Nic dziwnego, że jego marzeniem jest wydział filmowy na Teksańskim Uniwersytecie. Niestety zostaje odrzucony ze względu na swoje słabe stopnie. W odróżnieniu od swojego rodzeństwa nie przodował w szkole. Nie poddaje się jednak, odmowa sprawie że pracuje jeszcze ciężej, nagrywa ponad 30 krótkich filmów, aż wreszcie zostaje przyjęty na wydział ze względu na swój talent.
Po skończeniu wydziału nic nie zapowiada, że Robert będzie miał szanse zaistnieć w kinie. Słabo płatna praca, zero możliwości rozwoju. Jednak Rodriguez się nie poddaje. Nie ma pieniędzy, postanawia zatrudnić się jako „królik doświadczalny” w „Instytucie Badań nad Cholesterolem”. Czas w trakcie, którego testują różne leki na jego ciele, pozwala mu napisać scenariusz o wędrującym po Meksyku gitarzyście – El Mariachi. Mając oszałamiający budżet w wysokości 7000 dolarów, kamerę video, pistolety na wodę i swoją ekipę filmową (czyli samego siebie) wyrusza do Meksyku aby nagrać swój pierwszy długometrażowy film - „El Mariachi”.

Jednak zamiast wysłać film na Meksykański rynek filmów video jak początkowo planował, podpisuje kontrakt z w wytwórnią Columbia. „El Mariachi” ukazuje się na kilku festiwalach filmowych: Berlin, Monachium, Japonia, Toronto aż po największy festiwal filmów niezależnych Sundance, gdzie zdobywa nagrodę publiczności za najlepszy film. Wytwórnia postanawia wysłać film do kin. El Mariachi staje się najtańszym filmem, który kiedykolwiek był wyświetlany w kinach i pierwszym amerykańskim filmem w języku hiszpańskim.

W Toronto w 1992 roku poznaje inną wschodzącą gwiazdę filmową – Quentina Tarantino. Obydwoje panowie są po dobrze przyjętej premierze swoich pierwszych filmów; Tarantino wyreżyserował Reservoir Dogs (Wściekłe Psy) – pełną przemocy historię sześciu gangsterów. Tak samo jak Rodriquez Tarantino zmienia tandetne kino klasy B w dzieła sztuki. Obydwoje zostali wychowaniu przez kino i filmy video, od najlepszych klasyków aż po najgorsze horrory z gatunku exploitation i slasher. Ich pierwsze dzieła to film, który na pierwszy rzut oka jest bezsensownym, pełnym przemocy, strzałów i wybuchów widowiskiem, jakich wiele w latach 80. Jednak po bliższym przyjrzeniu się, filmy te urzekają swoim unikalną fabuła i oryginalnym, niepowtarzalnym style reżyserowania.

Robert ma wreszcie okazję spotkać kogoś, kto podziela jego pasję. Quetnin tak samo jak Rodriquez był uważany w swoim środowisku jako „ten dziwak od filmów”. Obydwoje kochają te same gatunki kina. Obydwoje wychodzą poza ustalone stereotypy gatunku. Obydwoje cenią niezależność przy tworzeniu kina. Nie chcą być po prostu reżyserami filmów. Obydwoje chcą tworzyć „swoje filmy”. Nic dziwnego, że panowie się zaprzyjaźniają

Rodriquez pierwszy raz współpracuje z Tarantino przy Pulp Fiction reżyserując sceny w trakcie, których Tarantino gra przed kamerą.

Następna wspólna praca to film „Cztery Pokoje”. Podzielony jest on na cztery oddzielne części – każda stworzone przez innego reżysera. Część Rodriqueza uważana jest przez większość widzów za najśmieszniejszą. Opowiada o dwójce dzieci pozostawionych przez rodziców. W roli ojca Antonio Banderas – aktor znany z europejskich filmów (w tym współpraca z Almodovarem), jednak w tamtym momencie kompletnie nieznany w USA.

Pierwszy Hollywoodzki film Robert Rodriguez to niezapomniany „Desperado”. Jest to kontynuacja . El Mariachi. Jednak tym razem zamiast 7000 tysięcy dolarów 7 milionów budżetu. Majątek dla Rodriqueza, jednak jak na standardy Hollywood to kropelka przy filmach kosztujących ponad 100 milionów. Teraz już nie język hiszpański, ale angielski. Zamiast kasety video tym razem profesjonalna taśma filmowa. Zamiast jednoosobowego składu, profesjonalna ekipa filmowa. Tym razem z wschodzącymi gwiazdami Antonio Banderasem i Salmą Hayek. Dla tej dwójki Desperado był trampoliną do sławą w USA, wreszcie zostają zauważeni przez Hollywood. Nie można zapominać o grającym meksykańskiego nożownika Dannym Trejo, kuzynie Roberto Rodriqueza.

Film odnosi sukces, stając się klasyką kina akcji.

Następny film to „Od Zmierzchu do Świtu” (1996) – film o wampirach, efekt współpracy z Quentinem – Robert reżyseruje a Tarantino pisze scenariusz i gra główną rolę. Film już po premierze uważany jest wśród fanów wampirów za kultowy i staje się pierwszym krokiem w karierze filmowej dla Georga Clooney’a gwiazdy serialu „ER”. Kontynuując pochodzącą z czasów dzieciństwa tradycję zatrudniania członków rodziny, Rodriguez nagrywa swojego nowo narodzonego syna, miksuje jego gaworzenia, aby skorzystać z nich jako okrzyków wydawanych przez wampiry.

Robert robi sobie dwuletnią przerwę i wraca w 1998 roku z filmem The Faculty, scenariusz piszę wsławiony filmem „Krzyk” Kevin Williamson. Opinie o filmie są podzielone, jednak większość osób przyznaje, że film nie wykracza poza ramy „można obejrzeć, jeśli nie masz nic do roboty”. Jedyne, czego nie zabrakło to „product placement” – a to dzięki umowie marketingowej z domem mody „Tommy Hilfinger”.

Następne trzy lata poświęca na produkcje dwóch następnych części „Od zmierzchu do Świtu” i odrzucanie ofert z Hollywood reżyserowania takich filmów jak „Wild, Wild West”, „Maska Zorzo” czy „Superman Live”. Jednym z ciekawszych projektów z tamtego okresu jest niewykorzystany scenariusz Predatora 3 – akcja miała się rozpocząć na Hiszpańskim galeonie z XVII wieku atakowanym przez predatorów, a skończyć epickim pojedynkiem na innej planecie.

2001 przynosi zaskakującą zmianę stylu. Rodriguez znany z produkcji krwawych orgii zniszczenia, wybuchów i strzelanin tym razem tworzy film dla dzieci. „Mali agenci” to film pełen akcji, gadżetów, efektów specjalnych jednak nie zmienia to faktu, że jest to typowy film dla dzieci. Główni bohaterowie to rodzeństwo, które nagle odkrywa, że ich nudni rodzice to super agenci specjalni. Wyruszają aby ich ratować korzystając z ich super-sprzętów po drodze walcząc z złym charakterem a’la Willy Wonka.

„Mali agenci” zdobywają dla Rodrigueza całą nową młodą generację fanów. W następnych latach powstają trzy następne części.

Po sukcesie Małych agentów reżyser postanawia dokończyć swoją trylogię „El Mariachi”. Kręci nawiązującą tytułem do „spaghetti westerów” Sergia Leone kontynuację „Desperado” „Pewnego razu w Meksyku”. Mimo obecności takich sław jak Antonio Banderas, Salma Hayek, Johnny Dep, Willem Dafoe, czy Enrique Iglesias film nie dorównuje swoim poprzednikom.

Od 1998 roku Robert był w posiadaniu praw do komiksu „Madman” Mike Allreda. Z ekranizacji nic nie wyszło jednak to Mike poznał Rodrigueza z Frankiem Millerem – legendą w świadku komiksowym, twórcą takich arcydzieł jak „Sin City”, „300” czy „Powrót Mrocznego Rycerza”. Nowatorskie scenariusze jak i oryginalna kreska uczyniło z niego jednego z najlepszych twórców komiksów. Mając w pamięci Hollywockie ekranizacje komiksów, do których napisał scenariusze - Robocop 2 i Robocop 3, Miller był przeciwny przenoszeniu na ekrany jego dzieł, wkurzony sposobem w jaki Studio wprowadzało zmiany w jego scenariuszach.

Mimo tego Rodriguez był nieustępliwy, przedstawił prezentację Frankowi Millerowi jak zamierza nagrać film. Nie przekonało to jednak twórcy komiksów. Dlatego Rodriguez tworzy krótki film na podstawie opowieści z komiksów „Sin City” – „The Customer Is Always Right”. Wierne przedstawienie dialogów i scen, wziętych żywcem z komiksu, jak i dokładne oddanie czarno-białej palety z okazjonalnym wtrąceniem koloru, przekonuje Franka do zgody na rozpoczęcie prac nad ekranizacją.

Upór Rodrigueza nad uznaniem Franka jako drugiego reżysera doprowadza do konfliktu z „Związkiem Reżyserów Amerykańskich”. Robert Rodriguez jest nieugięty, rezygnuje z członkostwa, aby imię Millera znalazło się obok jego.

Film dokładnie odwzorowuje niesamowitą kreskę komiku, wzbogacając ją o ruch, dźwięk, muzykę i grę aktorską gwiazd Hollywood. Oglądając film „Sin City”, dzięki zdjęciom, grze światła i cienia, nowatorskim efektom wizualnym, i wystylizowanej grze aktorskiej mamy wrażenia wejścia do innego świata. Świata filmu noir, wielkomiejskiej dżungli, wypełnionej twardymi i cynicznymi facetami, pięknych, ale zdradzieckich kobiet. Świata brutalnego i niebezpiecznego, ale jednocześnie fascynującego i pociągającego.

Reżyser zaprasza do współpracy Tarantino, który tworzy scenę „rozmowy” w samochodzie z martwym pasażerem.Za pracę nad tą sekwencją dostał 1 dolara, dokładnie tyle ile Rodriquez za napisanie piosenki do filmu „Kill Bill”.

Sin City stanowi jedną z najlepszych ekranizacji komiksu jak i jeden z najlepszych filmów Roberta Rodrigueza. Film gdzie efekty specjalne nie służą popisowi, ale stanowią narzędzie do artystycznego wyrazu. Obraz, który spodoba się i miłośnikowi kina akcji jak i krytykowi filmowemu. Nic dziwnego, że film odnosi sukces, przyciągając tłumy do kina i zarabiając zgrabną sumkę 75 milionów dolarów w 2005 roku. „Sin City” otwiera drogę do kin innym komiksom jak „300” Franka Miller czy „Watchmen” Allana Moora.

Niestety następny film „Rekin i Lava: Przygoda w 3D”, który w teorii miał powtórzyć sukces „Małych agentów”, okazuje się być bardzo słabym filmem. Dialogi rażą sztucznością, a postacie - brakiem jakiegokolwiek charakteru. Nic dziwnego gdyż twórcą scenariusza jest 7 letni syn Roberta Racer. Jak na siedmiolatka to scenariusz jest udany, jednak chyba zapał i chęci to za mało aby tworzyć filmy.

Pozostała czwórka dzieci Rodrigueza ma równie barwne imiona jak Racer, a mianowicie: Rocket, Rebel, Rogue, and Rhiannon. Rozwiódł się z ich matką Elizabeth Avellan w 2006 roku po 16 latach małżeństwa.

Do ciekawszych dzieł Roberta należą jego krótkie filmiki - „10 minutowa sztuka gotowania” czy „10 minutowa szkoła filmowa” – które są dodawane do wydań DVD jego filmów. Czyż nie jest fajne zjedzenia potrawy „Sin City” Tacos.

Robert wraca do współpracy z Quentinem Tarantino tworząc „Grindhouse” – film inspirowany filmami klasy B z lat 70. W kinach „grindhouse” pokazywano gatunki, które, ze względów obyczajowych, nie mogły być pokazywane w „zwykłych” kinach jako powieści o czarnych herosach, horrory czy filmy epatujące przemocą i seksem. Nawiązując do praktyki „Jeden Bilet dwa filmy” reżyserzy postanawiają nakręcić dwa filmy, które będą pokazywane jednocześnie. Tarantino rozwija w „Death Proof” motyw pościgów samochodowych, znanych z takich filmów jak „Mistrz Kierownicy Ucieka” czy "Znikający punkt". Rodriquez tworzy horror o zombie „Planet Terror” kończący się przerysowaną krwawą jatką w stylu końcówki „Od Zmierzchu do Świtu”, przy użyciu helikoptera, protezy nogi w postaci karabiny maszynowego, armii zombi. Rodriguez bawi się kanonami tego typu filmów tworząc krwawy pastisz horrorów.

Filmy naśladują styl, a właściwie brak stylu, filmów z lat 70. Specjalnie postarzona taśma filmowa, urwane klatki, zakłócenia w obrazie, czy brakująca taśma filmowa. Ten ostatni trik sprawia, że w „Planet Terror” „znika” dobre 20 minut fabuły. Żart Rodrigueza, który pozwala przyspieszyć fabułę i zaskoczyć widza wprowadzonymi zmianami.

Widzom podobają się zwiastuny nieistniejących filmów, pokazywanych pomiędzy obydwoma filmami. Jeden z nich „Machete” tak spodobał się Robertowi Rodriguezowi, że postanowił nakręcić cały film o posługującym się maczetą meksykańskim imigrantem, w głównej roli Danny Trejo, znany z roli nożownika z „Desperado”.

Praca nad „Planet Terror” skutkuje zmianą w życiu osobistym. Rodriguez zaczyna spotykać się z aktorką grającą w tym filmie Rose McGowan.

Aktualnie Robert Rodrigues pracuje jako producent filmu „Predators”. W planach jest także remake klasycznego filmu z lat 60 „Barbarella”, druga część „Sin City” czy wreszcie Madman na podstawie komiksu Mike Allreda.

Robert Rodriguez od ponad 17 lat kręci filmy udowadniając, że liczy się, pomysł i pasja a nie wielkie pieniądze czy wielkie wytwórnie. Rodriguez pracuje w własnej małej wytwórni, będąc jednocześnie reżyserem, scenarzystą, montażystą, muzykiem, tworząc świetne filmy, przy ograniczonym budżecie.

Miejmy nadzieję, że Robert Rodriguez będzie kontynuować dobrą pasję i dalej będzie nas zabawiać swoimi filmami.

---

Paweł Szymański


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kilka rad jak zachowywać się idąc do kina

Autorem artykułu jest Jasmiene



Pamiętajcie, róbcie zawsze rezerwację wcześniej i najlepiej przez internet, ponieważ w gazetach są często błędy. Sprawdźcie swoją rezerwację czy do dobrego kina i czy na dobry dzień wybraliście. Przychodźcie wcześniej odbierać rezerwacje.

Czy to nie dziwne, że większość ludzi nie potrafi, lub nie wie jak zachować się w kinie ?


Ostatnio miałam okazję przyjrzeć się ludziom, którzy wybrali się do kina, oto co zaobserwowałam:
Brak zdecydowania na co by chcieli iść, co nie jest jeszcze takie złe, jeżeli nie zna się na filmach, a do kina przychodzi się bardzo rzadko.

Następne to jest wybieranie miejsc. Tu zaczynają się schody. Gdy kasjer w kinie wyświetli podgląd sali, ludzie całkowicie głupieją. Pomijając fakt, że każdy klient jest informowany, iż zielone to miejsca wolne i ekran u góry pierwsze pytanie, jakie zadaje klient, to które to wolne? Czerwone? A ja się pytam, gdzie czerwony na coś pozwala!? No właśnie. Kolejną zabawną obserwacją jest to, że ludzie wcale nie słuchają, co się do nich mówi, bo z góry mają już w głowie ułożoną odpowiedź. Następna rzecz to ekran, który jest zaznaczony jako szary prostokąt u góry sali, co też sprawia wiele problemu ludziom. Drobna uwaga jak widzicie na podglądzie prawie całą sale zapełnioną to nie zakładajcie, że wszyscy pozostali, którzy byli przed wami siadają w pierwszych rzędach i tylko wy jesteście tacy bystrzy by chcieć siedzieć z tyłu.

Częstym pytaniem klientów jest co znaczy k1. k2 przy tytułach filmów. Ludzie jeżeli film jest grany co godzinę to znaczy że jest grany na kilku salach, także k1 i k2 to oznaczenie tylko i wyłącznie kopii filmu. Kopie, tak na marginesie, niczym się nie różnią. W razie wątpliwości lepiej sprawdzić w dostępnym repertuarze, gdzie wszystko jest dokładnie oznaczone (tj. czy film jest z dubbingiem, długość trwania, rodzaj filmu, czy jest to wersja 3D, a może cyfrowa), wystarczy tylko przeczytać. Czytanie nie boli.

Kolejną sprawą, którą warto omówić jest zamawianie popcornu. Stanie w kolejce daje wam wystarczająco dużo czasu, by się zastanowić co chcecie, dobrze by było wyciągnąć portfel, by później nie szukać go 5 minut w torebce.

Wchodząc na sale przesiadajcie się ewentualnie po zakończeniu reklam, gdyż dużo osób się spóźnia, a po co się awanturować skoro przyszło się do kina miło spędzić czas? Pamiętajcie proszę, by wziąć ze sobą wszystko, co się wniosło do sali, nie zostawiajcie pudełek po popcornie na ziemi i napoi koło siedzeń, przecież to tylko okazanie swojej kultury osobistej.

Idąc do kina pamiętajcie, jesteście ludźmi kulturalnymi to się tak zachowujcie.

---

Jasmiene

http://filmy-hobby.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Witam

W moim pierwszym poście witam wszystkich serdecznie na moim blogu. poświęcony on będzie wszelkiego rodzaju wydarzeniom kulturalnym. przede wszystkim jednak zajmować się będę publikacją informacji o nowościach kina, teatru czy telewizji głownie seriali. bardzo możliwe że pojawią się także sylwetki biograficzne znanych lub mniej znanych artystów lub to co najbardziej chyba lubią panie - parę plotek. jeszcze raz witam i zapraszam serdecznie!